On po prostu nic się nie uczy! Ona nic nie robi systematycznie!

Bycie rodzicem lub nauczycielem nastolatka – szczególnie maturzysty – bywa frustrujące. Uczeń zapomina o zadaniach, zaczyna naukę na ostatnią chwilę, gubi się w materiałach, obiecuje poprawę, ale za chwilę znowu wszystko się sypie.

Z perspektywy dorosłego to może wyglądać jak lenistwo albo brak odpowiedzialności. Ale zanim wyciągniemy takie wnioski, warto przyjrzeć się temu, co naprawdę dzieje się w głowie młodego człowieka. Bo często nie chodzi o brak chęci, tylko o brak kompetencji, których nikt go wcześniej nie nauczył.

 

Wczesna młodość to dopiero początek zarządzania sobą w czasie

Uczniowie przez wiele lat funkcjonowali w systemie, który nie wymagał od nich samodzielnego planowania. Mieli lekcje, dzwonki, prace domowe (lub ich brak), każdy dzień wyglądał praktycznie tak samo, wszystko szło swoim rytmem.

Kiedy zaczynają liceum, a szczególnie w klasę maturalną, nagle tego rytmu nie ma, gubi się, zanika. Wymaga się od nich planowania nauki na tygodnie i miesiące do przodu, ale godzenia z tym przygotowania na bieżąco do różnych przedmiotów, kartkówek i sprawdzianów (które też, przyznajmy się, nie są często zadawane z odpowiednim wyprzedzeniem, lub jest ich za dużo w tygodniu), samodzielnego powtarzania materiału i szukania materiałów do powtórek. A przecież nikt wcześniej ich tego nie nauczył.

To trochę tak, jakbyśmy wpuścili kogoś pierwszy raz za kierownicę i oczekiwali, że od razu przejedzie przez centrum Warszawy w godzinach szczytu. Bez wypadku. I z uśmiechem.

 

Ich dzień nie ma jasnych granic

Dorośli mają konkretny czas pracy i odpoczynku. Nawet jeśli zdarza im się coś „zabrać do domu”. Uczniowie? Ich „dzień szkolny” często nie kończy się dzwonkiem o 15:00. Mają jeszcze korki, zajęcia dodatkowe, sprawdziany, zadania domowe i to wszystko miesza się z czasem prywatnym.

Brak jasnych granic między nauką a odpoczynkiem sprawia, że młodzi ludzie zaczynają funkcjonować w ciągłym stanie napięcia, bo „ciągle coś jest”. To sprzyja odkładaniu zadań, rozkojarzeniu i szybkiemu przeciążeniu.

Dlatego czasem zamiast pytać „czemu znowu się nie uczysz?”, warto zapytać: „czy wiesz, kiedy masz czas wolny i kiedy masz się uczyć?”. Może się okazać, że odpowiedzi nie znają.

 

Młodzi dopasowują się do innych – nawet jeśli to nie działa

Uczniowie rzadko pracują indywidualnie. Funkcjonują w grupach rówieśniczych, a te mają swoje nieformalne „normy”: kiedy zaczynamy naukę, ile zadań robimy, jak bardzo się przykładamy. I nawet jeśli ktoś chciałby działać inaczej – szybciej, wcześniej, dokładniej – może czuć presję, by nie odstawać.

To nie lenistwo, to mechanizm przetrwania. Mózg nastolatka jest szczególnie wrażliwy na odrzucenie przez grupę. Dlatego czasem wybierają to, co „akceptowalne” społecznie, zamiast tego, co dla nich dobre.

 

Co możemy zrobić jako dorośli?

Najważniejsze: nie oczekujmy od uczniów, że będą zarządzać sobą w czasie tak jak dorośli, jeśli nikt ich tego nie nauczył. To umiejętność, którą trzeba rozwijać. Poniżej kilka rzeczy, które możemy zrobić:
•    Stwórzmy z nimi jasną strukturę. Pomóżmy podzielić materiał na mniejsze fragmenty, zaplanujmy naukę wspólnie. Ustalmy, ile czasu mają na naukę danego tematu, a ile na odpoczynek.
•    Nie straszmy – wspierajmy. Uczeń, który już jest przeciążony, nie potrzebuje jeszcze dodatkowej presji. Potrzebuje kogoś, kto powie: „zobaczmy razem, jak to można rozłożyć”.
•    Nie oczekujmy perfekcji. Czasem plan nie wypali. Czasem coś się opóźni. Elastyczność to też część nauki zarządzania sobą w czasie.
•    Zaufajmy ekspertom. Jeśli sami nie mamy zasobów, by pomóc – warto szukać wsparcia. Są miejsca, gdzie uczniowie mogą nauczyć się nie tylko chemii, matematyki czy angielskiego, ale też organizacji nauki, planowania i samodzielności.

 

Warto mieć z tyłu głowy przysłowie „nie pamięta wół, jak cielęciem był” i nie stać się jego ucieleśnieniem. Często mamy tendencję do idealizowania własnej młodości i zapominania z jakimi trudnościami sami się wtedy mierzyliśmy. Spróbujmy choć na chwilę spojrzeć na świat oczami „naszego nastoletniego ja”, bo to może być klucz do lepszego zrozumienia i skuteczniejszego wsparcia młodych ludzi.

 

Jak to wygląda u mnie?

Prowadząc korepetycje z chemii, od lat pracuję z maturzystami. I przez te lata nauczyłam się korzystać z tego, co już wiemy – sięgam do badań, obserwuję praktyki które działają i regularnie wprowadzam je do mojej pracy.

Dlatego moi uczniowie od pierwszego spotkania dostają szczegółowy plan na cały rok. Wiemy co, kiedy i jak będziemy robić. Każdy temat ma przypisane zadania domowe, a arkusze maturalne są rozpisane tydzień po tygodniu. To daje im spokój i poczucie bezpieczeństwa. Nie ma chaosu – jest struktura, która wspiera. I zaufanie, że damy radę.

Jeśli szukacie miejsca, które nie tylko uczy chemii, ale też porządkuje cały proces nauki – możecie do mnie napisać na biuro@szkolachemii.edu.pl. Być może uda się wskoczyć na wolny termin. :)

Anna
01.05.2025, 19:00